Z Archiwum X
Krajowy finał konkursu "Zielone Lato '99"
14 września w Supraślu uroczyście podsumowano szóstą edycję konkursu "Zielone Lato 99" na najlepsze gospodarstwo agroturystyczne. Laureaci konkursu na szczeblu krajowym otrzymali dyplomy i nagrody rzeczowe z rąk przedstawicieli MRiGŻ, ARiMR, NFOŚiGW, KRiR i TUwRiGŻ "Agropolisa". Uhonorowano także ośrodki doradztwa rolniczego oraz stowarzyszenia, które najbardziej przyczyniły się do popularyzacji konkursu "Zielone Lato".
Do ogólnopolskiego finału tegorocznego konkursu zgłoszonych zostało 40 gospodarstw wytypowanych przez ośrodki doradztwa rolniczego i stowarzyszenia agroturystyczne spośród kilkuset laureatów konkursów wojewódzkich.
Jury w składzie: Jan Zwoliński, kierownik Redakcji Rolnej Programu I Polskiego Radia S.A. - przewodniczący; Maciej Grozdow, Redakcja Rolna Pr. I PR S.A. - sekretarz; Izabella Byszewska, redaktor naczelna tygodnika "Gospodyni"; Leon Wawreniuk redaktor naczelny miesięcznika "Agro bazar", Sylwia Bielska tygodnik "Gospodyni" - członkowie, przyznało dyplom i wyróżnienie rzeczowe w kategorii gospodarstw agroturystycznych pp. Elżbiecie i Krzysztofowi Snycerzom z Woli Kazubowej gm. Tuszyn woj. łódzkie oraz wyróżnienie dla WODR Bratoszewice Oddział w Piotrkowie Tryb. za to, że w sposób szczególny przyczynił się do popularyzacji agr-eko-turystyki oraz konkursu "Zielone Lato".
A oto krótka prezentacja wyróżnionego gospodarstwa.
Państwo Elżbieta i Krzysztof Snycerz gospodarują na 10. ha. Posiadają komfortowo i gustownie urządzony dom, położony w dolinie, pośród drzew. Dla gości przygotowano 4 pokoje dla 9. osób z oddzielną łazienką. Doskonałe warunki środowiskowe: czyste powietrze, sosnowo-brzozowy las, duża odległość od aglomeracji miejskich, cisza i spokój są gwarancją wspaniałego wypoczynku. Gospodarze na terenie posesji otworzyli mały bar z kominkiem oraz grami zręcznościowymi dla dzieci. W upalne dni można korzystać ze sztucznych basenów: dużego ze zjeżdżalnią, przeznaczonego dla dorosłych oraz małego dla dzieci. W gospodarstwie jest 19 koni, w tym 3 kucyki. Do każdego konia jest siodło oraz czapka dżokejka dla jeźdźca, a także 3 bryczki, 2 wozy z ławeczkami, 2 pary sań, 8 małych saneczek, 4 pary nart (co prawda to nie teren gór, ale pagórki są) oraz 5 rowerów. Państwo Snycerz myślą o zajęciu się hipoterapią i nawiązują rozmowy ze szkołami, aby uczniowie w ramach zajęć szkolnych mogli jeździć konno. Sami dowożą młodzież swoim samochodem do gospodarstwa, co stanowi o dodatkowej atrakcyjności gospodarstwa. Swoją działalnością i przedsiębiorczością gospodarze pokazali, jak w terenie mało atrakcyjnym turystycznie ze względu na dużą odległość do zbiorników wodnych, można rozwinąć działalność agroturystyczną, która stanowi dodatkowe źródło dochodu dla rodziny.'
Laureatom gratulujemy i życzymy wielu sukcesów w działalności agroturystycznej.
Krystyna Krawczyk
Wierzchem i wozami
W Woli Kazubowej w gminie Tuszyn siedemdziesięcioro maluchów i młodzieży z rodzin w trudnej sytuacji spotkało się z okazji przeniesionego na wczoraj Dnia Dziecka. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej oraz lokalny samorząd przygotowały przejażdżki wozami konnymi oraz wierzchowcami, grającymi w filmach m.in. w „Wiedźminie". Każdy uczestnik imprezy otrzymał dużą paczkę ze słodyczami. Dzięki sponsorom przygotowano szwedzki stół z lodami, słodyczami i napojami. Wspólnie grillowano. Harcerze ZHP zorganizowali liczne zabawy, gry i konkursy,
(kup)
„Ranczo w dolinie” najatrakcyjniejsze
Kuszą wczasy pod gruszą
Letnie wakacje mieszczuchów na wsi to nie nowość ostatnich lat. Dawniej jeździło się na „letniska", po wojnie na „wczasy pod gruszą", a po okresie zapomnienia o tej formie wypoczynku wracamy na wieś korzystając z „agroturystyki".
O możliwości dorabiania na wynajmowaniu pokoi, przypomnieli sobie sami rolnicy. Coraz więcej wsi i coraz więcej jej mieszkańców oferuje turystyczne usługi, a wśród nich nie tylko noclegi i domowe posiłki.
W Łódzkiem działa około 150 gospodarstw agroturystycznych. Ta forma organizacji wypoczynku najbardziej rozwinięta jest na terenie dawnego województwa piotrkowskiego, gdzie w tamtejszym Ośrodku Doradztwa Rolniczego zarejestrowano 77 gospodarstw wiejskich zajmujących się turystyką.
Najwięcej w gminach leżących nad Pilicą i Zalewem Sulejowskim. Tam można już mówić o pewnych tradycjach. Mimo to w tegorocznym konkursie „Zielone lato”, w regionie piotrkowskim zwyciężyli gospodarze z podłódzkiej wsi Wola Kazubowa koło Tuszyna, Elżbieta i Krzysztof Snycerzowie, którzy prowadzą „Rancho w dolinie”. Gości na stały letni wypoczynek przyjmowali oni po raz pierwszy. Atrakcją ich „rancza” są konie, na których godzinami jeździli wypoczywający goście, a towarzyszące im dzieci, na kucach.
W ogólnopolskich eliminacjach konkursu I Programu Polskiego Radia i tygodnika „Gospodyni” pod hasłem „Zielone lato”, E. i K. Snycerzowie zostali wyróżnieni nagrodą rzeczową i dyplomem.
- W przyszłym roku w Woli Kazubowej będzie więcej koni i miejsc noclegowych - zapowiadają laureaci, (j.j.)
Tuszyn dn. 29.12.1999
Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej
ul. Żeromskiego 24/26
95-080 Tuszyn
Pan
Krzysztof Snycerz
ul. Graniczna 14
Wola Kazubowa
PODZIĘKOWANIE
Kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tuszynie w imieniu własnym , pracowników Ośrodka oraz podopiecznych składa Panu gorące podziękowania za zasponsorowanie Wieczoru Wigilijnego dla osób samotnych i starszych , który odbył się w dn.23.12.1999 w Pana gościnnym lokalu.
Pragniemy wyrazić swą wdzięczność za okazaną przez Pana życzliwość i zrozumienie , Wigilia ta , to dla naszych podopiecznych często jedyna szansa spędzenia świąt w rodzinnej atmosferze.
Korzystając z okazji zbliżającego się Nowego Roku życzę Panu sukcesów w życiu osobistym oraz zawodowym , spełnienia marzeń i pogody ducha.
Hubertus 2000
Doskonalą zabawę obiecują organizatorzy pierwszego w Woli Rakowej w gminie Tuszyn święta pod nazwą „Hubertus 2000". Impreza odbędzie się w sobotę 4 listopada na terenie Centrum Rekreacji Konnej „Ranczo w Dolinie" przy ul. Granicznej 14. 0 godz. 11:30 wszystkich gości powita orkiestra z Tuszyna, w towarzystwie której specjalnie przygotowanymi bryczkami zaprzęgniętymi w konie pojadą w głąb lasu. Tam na wyznaczonym terenie zorganizowane zostanie polowanie i pogoń za lisem. Będzie także co podziwiać - wyszkoleni jeźdźcy zaprezentują się w pokazach konnych, m. in. skokach przez przeszkody. Powrót na ranczo zaplanowano na godz. 14.
- Będzie co zjeść i co wypić - obiecuje Krzysztof Snycerz, organizator „Hubertusa".
- Polecam sarnę pieczoną nad ogniskiem, kiełbaski, kaszanki z grilla, gorący bigos i grochówkę, także kurczaki z rożna.
Planujemy zabawę na świeżym powietrzu do zmroku. Później nawet do białego rana - możemy kontynuować ją w barze.
Impreza będzie miała charakter otwarty - może wziąć w niej udział każdy, kto wybierze się z rodziną do Woli Rakowej, (ntj) Fot. A. Szczepanik
Inwestor zapowiada: duży zbiornik wodny, hotel oraz ujeżdżalnia koni!
Na konie w rejon Wolbórki
Imponujący ośrodek hotelowo-wypoczynkowy ma powstać na obrzeżach Tuszyna. Inwestorem jest firma Medax mająca w swej gestii między innymi targowisko w Głuchowie. Roboty ruszą jeszcze w tym roku. Będzie to poważna inwestycja - zaznacza Tadeusz Walas, burmistrz Tuszyna - na 14 hektarach gruntów kupionych od nas na obrzeżach miasta w pobliżu rezerwatu leśnego Wolbórka i Molenda, a więc tam, gdzie jest dobry, zdrowy mikroklimat. Inwestor zamierza wbudować hektarowy zbiornik wodny, a także zbudować hotel z zapleczem gastronomiczno-wypoczynkowym oraz ujeżdżalnię koni.
Okazuje się więc, że Tuszyn będzie miał się czym pochwalić w ramach rozwoju turystycznego powiatu wschodniego łódzkiego. A właśnie ożywieniu gospodarczemu powiatu poprzez rozwój turystyki była poświęcona czwartkowa debata w Urzędzie Miasta w Tuszyna na którą przybyli szefowie powiatu, wójtowie i burmistrzowie oraz spece od turystyki.
Okazało się, że miasta i gminy mają co zaproponować, jeśli chodzi o turystykę, tylko potrzeba wspólnych, skoordynowanych działań. Samorządowcy nie ukrywali, że zanim wypalą projektowane inwestycje trochę czasu jeszcze upłynie, niemniej już teraz przydałby się jakiś folder czy inny informator turystyczny o powiecie. Najpewniej sprawą folderu, który mógłby zaprezentować powiat łódzki wschodni w całym kraju, a nawet - jak twierdzi burmistrz Tuszyna - za granicą, zajmą się samorządowcy ze starostwa.
Zapytany czy już teraz miasto gmina Tuszyn mogą się pochwalić jakimiś osiągnięciami z branży turystycznej, T. Walas wymienił „Ranczo w dolinie”, czyli wzorowo prowadzone gospodarstwo agroturystyczne w Woli Kazubowej. O randze tego gospodarstwa najlepiej świadczy fakt - mówi burmistrz Tuszyna - że jego właściciel dwa lata temu zdobył pierwsze miejsce w konkursie na najlepsze gospodarstwo agroturystyczne w ówczesnym województwie piotrkowskim natomiast przed rokiem zdobył wyróżnienie w konkursie ogólnopolskim.
T. Walas przypomniał też, że w Tuszynie jest 2,5 hektarowy zbiornik wodny, przy którym działa Ośrodek Sportu i Rekreacji zwany powszechnie „Młynkiem”. Do tej pory można tam było tylko się kąpać, ale teraz...
W tym roku chcemy zakupić dla ośrodka „Młynek” sprzęt pływający w postaci kajaków, łódek i rowerów wodnych - zapewnił nas T. Walas. (v)
Hubertus 2000 w Woli Kazubowej
Lis uciekał w deszczu
Siąpiący w sobotnie przedpołudnie deszcz nie odstraszył uczestników ani gości zorganizowanej po raz pierwszy na terenie „Rancza w dolinie” w Woli Kazubowej w gminie Tuszyn imprezy „Hubertus 2000”.
Jej najważniejszym punktem była tradycyjna, kończąca sezon jeździecki pogoń za lisem. Lisem jest doświadczony jeździec który ucieka na koniu, z lisią kitą przymocowaną do pleców Za nim konno puszczają się zawodnicy. Wygrywa ten, komu uda się zerwać kitę.
Młodzi adepci jeździectwa stawili się w ubrani w różnych stylach. Byli chłopcy w białych koszulach, marynarkach, z dżokejkami na głowach, byli i ubrani po kowbojsku. Do konkurencji stanęły też dziewczyny. Wszyscy potraktowali pogoń za lisem jako świetną zabawę, ale i sprawdzian swoich umiejętności. Zwyciężyła Wioleta Wlazło na koniu ze stajni Lesiniec.
Goście i widzowie obserwowali zmagania jeźdźców spod parasoli, niejeden miał przemoczone do suchej nitki ubranie i buty. Mimo to nie odmawiano sobie przyjemności przejechania się bryczką.
Po zakończonej gonitwie i jeźdźcy, i obserwatorzy bawili się na urządzonym przez gospodarzy przyjęciu. Był żur, grochówka, kiełbaski i pieczyste, nie brakło także rozgrzewających napitków. Do tańca przy-grywał zespół Fajer Werk.
(mj) fot. MiG
Mało letników w 70 podłódzkich gospodarstwach agroturystycznych
Bryczka Geyera i araby czekają
Upalna pogoda zachęca raczej do wyjazdów nad morze i jeziora niż do podłódzkich miejscowości. Poza tym niektórych letników odstrasza od agroturystyki niski standard, czyli brak pokojów z łazienkami. Kiedy w weekend zjawia się komplet gości, do ubikacji ustawia się kolejka!
Dlatego coraz więcej gospodarzy - poza kwaterą i kozim mlekiem - proponuje inne atrakcje. U Huberta Rosaka w Bronisławowie koło Głowna jest to 16 koni pod wierzch, w tym kilka arabów. Ponadto w cenie opłaty za nocleg można łowić bez ograniczenia karpie, szczupaki i karasie w stawie hodowlanym. Letnicy przyjeżdżają jednak głównie z myślą o jeździe konnej w weekendy albo na 1-2-tygodniowe typowe „wczasy pod gruszą”.
„Ranczo w Dolinie” Elżbiety i Krzysztofa Snycerzów w Woli Kazubowej (gmina Tuszyn) dysponuje 20 wierzchowcami i kucami. Można się też przejechać bryczką należącą kiedyś do łódzkiego fabrykanta Geyera. Snycerzowie odkupili pojazd od eks-woźnicy przemysłowca z Księżego Młyna i po renowacji świadczą usługi dla kolonistów i uczestników obozów konnych. Jak prawie każde gospodarstwo proponuje mleko prosto od kozy.
W 2000 roku gospodarstwo agroturystyczne Wojciecha Węgrzynowskiego w Kołacinku (gmina Dmosin) przyjęło około 400 gości. Od początku lata gości jest niewielu. Gospodarstwo powstało jako jedno z pierwszych w powiecie łódzkim wschodnim. Ma 15 pokoi, w tym w dawnym domku ogrodnika.
Na weekendy przyjeżdżają głównie łodzianie, mieszkańcy Kutna i Warszawy. Przyciągają ich nie tylko malownicze krajobrazy. W parku pałacowym rośnie 40 unikatowych gatunków drzew, m.in. dąb pruski i błotny oraz iglasty miłorząb dwuklapowy (wyciąg z niego wpływa na poprawę pamięci). Wszystkie pokoje gościnne położone są w są¬siedztwie pałacu z połowy XIX wieku należącego do ziemianina Dobieckiego.
W gospodarstwach cena noclegu w pokoju bez łazienki wynosi od 10 do 20 zł za osobę, całodziennego wyżywienia 20-25 zł, a godzina jazdy konnej od 10 do 20 zł.
(kup)
Pogoń za … ukrytym lisem
W promieniach ostrego słońca młodzi jeźdźcy oraz szerokie grono dopingujących ich rodzin i przyjaciół spotkali się w sobotę na dorocznej imprezie w Woli Kazubowej - Hubertus 2001. Niespodzianką dla uczestników zabawy była jej forma. Zamiast gonić lisa - uczestnicy mieli go znaleźć. Nie było to łatwe zadanie. Sprostał mu Rafał Snycerz i to on (na zdjęciu) został zwycięzcą, (mj)
Hubertus 2001
Przy wspaniałej, słonecznej pogodzie kilkunastu młodych adeptów jeździectwa wzięło udział w tradycyjnym święcie jeźdźców i myśliwych „Hubertus 2001” w Woli Kazubowej w gminie Tuszyn, gdzie znajduje się malowniczo położona w dolinie stadnina koni i gospodarstwo agroturystyczne. Zawodnicy i konie reprezentowali w tym roku stajnie z Janówki, Adamowa Starego, Łodzi z ul. Lawinowej, Lesińca. Nie zabrakło oczywiście przedstawicieli gospodarzy.
- Nasza impreza ma charakter rodzinny - mówi Krzysztof Snycerz, organizator. - Spotykamy się dla dobrej zabawy i wypoczynku. Aby było bezpiecznie i interesująco, tym razem zaproponowaliśmy młodzieży nie gonitwę za lisem ale szukanie go. Potem chłopcy i dziewczyny mieli okazję popisywać się swoimi umiejętnościami w konkursach sprawnościowych.
Wśród konkurencji dodatkowych ta nie należała do łatwych - jadąc na koniu trzeba było zabrać z beczki kubek pełen wody, a potem nie rozlewając przewieźć go i ustawić na drugiej beczce.
Na wspaniałych koniach różnych maści - szpakach, kasztanach, srokatych, gniadych, siwych - w eleganckim szyku młodzi jeźdźcy wyruszyli na plac, gdzie ukryty został lis.
Goście pojechali za jeźdźcami konnym „tramwajem".
We wspaniałym szyku na pięknych koniach elegancko ubrani jeźdźcy (najmłodsza uczestniczka miała zaledwie 10 lat!) pogalopowali na wyznaczone na poszukiwanie lisa miejsce. Za nimi w bryczkach i wieloosobowych konnych „tramwajach" pojechali pozostali goście.
Zadanie okazało się wcale niełatwe. Dopiero po kilkudziesięciu minutach bezowocnych zmagań, 17-let- ni Rafał Snycerz wypatrzył lisią kitę przypiętą do kołnierza kurtki jednej z pań. siedzącej w bryczce i dopingującej zawodników. On został zwycięzcą „Hubertusa 2001" w Woli Kazubowej.
Wszyscy jeźdźcy otrzymali pamiątkowe upominki od gospodarzy. Potem całe towarzystwo bawiło się na przygotowanym przyjęciu - była gorąca grochówka, pieczone mięsa, czerwony barszcz. Do tańca grał tuszyński zespół Fajerwerk,
(mj)
Fol. A. Szczepanik
25 LIPCA 2002
Gdy lipiec wyzłoci łany,
Podchodzi Krzysztof do bromy.
I myśli - co piękniejsze jest od
widoku,
Niż rączy koń na padoku.
Życzymy Ci Krzysiu czadowy,
Byś wszystkie kłopoty miał z
głowy.
Niech słońce zawsze Ci świeci.
Niech kocha Cię żona i dzieci.
Kadra kolonii w Tuszynie
Moda na konie
GMINA TUSZYN.
W największym gospodarstwie agroturystycznym „Ranczo w Dolinie” wczoraj na świat przyszedł źrebak, który powiększył stado do 30 sztuk. Gospodarze Elżbieta i Krzysztof Snycerzowie specjalizują się w hodowli koni rasy wielkopolskiej pod siodło i do zaprzęgu. Jednak z myślą o najmłodszych gościach trzymają w stajni kuca Berka - mieszańca, mierzącego tylko 80 cm w kłębie.
- Tegoroczna zima sprzyjała sannie, nic więc dziwnego, że średnio w tygodniu dociera do nas przynajmniej jeden autokar ze szkolną dziatwą - mówi Elżbieta Snycerz. - Teraz śniegu jest mniej, więc odstawiliśmy sanie. Urządzamy wycieczki wozami i tramwajem konnym po lasach tuszyńskich i czyżemińskich. Na zakończenie wycieczki organizujemy ognisko z pieczeniem kiełbasek.
(KUP)
Wężykiem po duktach
POWIAT ŁÓDZKI WSCHODNI I ZGIERSKI.
W gospodarstwach agroturystycznych i klubach jeździeckich ruszają dziś pierwsze w tym roku kuligi. Wcześniej śniegu by wystarczyło, lecz rodzice nie chcieli narażać pociech na ekstremalną temperaturę.
Dzisiaj wyjeżdżają od nas trzy kuligi - mówi Elżbieta Snycerz, właścicielka podłódzkiego gospodarstwa agroturystycznego. - Nasi goście wybrali sobie na godzinne przejażdżki dukty lasów tuszyńskich. Kiedy zaprzęgamy dwójkę koni do dużych sań, to ciągniemy sznureczkiem do dziesięciu małych sanek. Każda trasa kończy się ogniskiem na terenie gospodarstwa albo przy kominku. Już mamy pierwsze zgłoszenia młodzieży z Warszawy, Łodzi i Zduńskiej Woli na zimowiska jeździeckie, na których również będą kuligi.
Jak poinformował Zbigniew Hauke, prezes Stowarzyszenia Agroturystycznego Ziemi Zgierskiej, dziś wyjadą dwukonne sanie dworskie i włościańskie z pojedynczym zaprzęgiem. Najwięcej gości, bo aż pięćdziesiątkę uczniów zapowiedziała na poniedziałek jedna z widzewskich szkół.
- Dworskie sanie nie są autentyczne, lecz odtworzone z pamięci oraz na podstawie ilustracji książkowych - przyznaje Zbigniew Hauke.
Mieszczą sześcioro dorosłych lub trochę więcej dzieci. Dla nich największą frajdę stanowi jednak jazda wężykiem na małych sankach ciągnionych przez duże.
Celem kuligów są głównie lasy rosanowskie oraz leonowskie, zabytkowa kuźnia w Dzierżąznej z pokazami kucia żelaza oraz rezerwat siedmiometrowych jałowców w Ro sanowie. Nowa trasa prowadzi do wyciągu orczykowego na Malince.
Ponieważ sanie stanowią już rzadkość w podłódzkich powiatach, większość rodziców decyduje się na dość niebezpieczną sannę z samochodem ciągnącym sanki, (KUP)
Tramwaj Polańskiego
WOLA KAZUBOWA (GMINA TUSZYN).
Niewiele osób wie, że tramwaj konny z warszawskiego getta, który zagrał w filmie Romana Polańskiego pt. „Pianista”, znajduje się w gospodarstwie Elżbiety i Krzysztofa Snycerzy. Można tutaj pojeździć również zabytkową 120-letnią bryczką łódzkiego fabrykanta Geyera. Konie z Woli Kazubowej zagrały m.in. na planie filmowym „Wiedźmina”.
Z okazji Dnia Dziecka najmłodsi odbyli w sobotę przejażdżki niezwykłymi pojazdami i w siodle. Jutro historię filmowego pojazdu i koni pozna 70 dzieci z rodzin biednych, rozbitych i wielodzietnych.
- Poza wozami do przejażdżek, gospodarze udostępnią konie do jazdy wierzchem - mówi Mariusz Chołuj, kierownik Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.
- Każdy uczestnik imprezy na ranczu otrzyma paczki ze słodyczami ufundowane przez tuszyński samorząd. Dzięki sponsorom przy-gotujemy szwedzki stół z lodami, łakociami i napojami. Odbędzie się grillowanie. Harcerze poprowadzą liczne zabawy, gry i konkursy.
(kup)
Gospodarstwa agroturystyczne gotowe do sezonu
WIOSNA ZAPRASZA W PLENER
Gospodarstwa agroturystyczne i ośrodki jeździeckie w powiecie brzezińskim i łódzkim wschodnim obudziły się już z „zimowego snu” Wszędzie trwają przygotowania do turystycznego sezonu, który rozpocznie się lada dzień, gdy tylko wiosna zrobi się trochę cieplejsza.
Choć stajni w podłódzkich miejscowościach przybywa, ceny rekreacji w siodle nie są na każdą kieszeń
Byczenie na koniu
Słoneczna i ciepła pogoda zachęca do wyjazdów na wieś. Popularną formą spędzania wolnego czasu stała się rekreacja w siodle. W weekend na konie ciągną nastolatki i dorośli, w dni powszednie uczestnicy „zielonych szkół”, a nawet przedszkolaki.
- Wczoraj w siodle zażywali ruchu policjanci jednej z komend miejskich -opowiada Zbigniew Snycerz, właściciel agrokwatery w Woli Kazubowej (gm. Tuszyn). - W przyszłym tygodniu przyjmiemy dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 14 z Lodzi oraz przedszkolaki. Ledwo mieszczą się w naszych bryczkach i dwóch tramwajach konnych.
W Pustkowej Górze koło Grotnik jest 11 koni, które można ujeżdżać. - Prowadzimy naukę jazdy, ale wokół są piękne leśne tereny, dlatego mamy wielu chętnych na wycieczki po lesie - mówi Marta Wójcik. - Najchętniej odwiedzają nas młodzi ludzie: gimnazjaliści i licealiści, w weekendy gościmy całe rodziny.
Weekend w siodle można też spędzić w Wiśniowej Górze. - Mamy tyle chętnych osób do nauki jazdy i samodzielnych wypraw w teren, że na weekend trzeba się umawiać się już koło środy - mówi Sławomir Kroć, właściciel ośrodka. - Na odwiedzających czeka szesnaście koni. Można też wybrać się na wycieczkę bryczką albo na spacer po lesie i stajniach.
W czterech podłódzkich powiatach działa przynajmniej 40 stajni, wypożyczających wierzchowce oraz prowadzących naukę jazdy. W niektórych stajniach są miejsca hotelowe, bo odkąd młody koń do ujeżdżenia kosztuje 3,5 - 4 tys. zł, kupuje go coraz więcej mieszczuchów. Właściciele niektórych większych stajni zarejestrowali sportowe kluby jeździeckie (Rogów koło Brzezin, Stryków-Smolice). Kto nie czuje się pewnie na wysokości półtora metra nad ziemią, zamawia przejażdżkę bryczką, np. w Dzierżąznej k. Zgierza.
Niestety, choć stajni i koni wciąż przybywa, ceny nie są na każdą kieszeń: 60-minutowa lekcja jazdy z instruktorem kosztuje 35 zł, godzina samodzielnej przejażdżki po gospodarstwie - 25 zł, a po lesie-30 zł.
(JKK, KUP)
Dzień Dziecka na ranczu
TUSZYN. Co najmniej 70 dzieci niepełnosprawnych i rodzin wielodzietnych wyjedzie 4 czerwca na biwak w Ranczu w Dolinie, należącym do klubu jeździeckiego w pobliskiej Woli Kazubowej.
-Pretekstem do zabawy jest Dzień Dziecka - mówi Mariusz Chołuj, kierownik MOPS. - Dla uczestników przygotowujemy bogaty program jazd konnych, przejażdżek zabytkową bryczką, zakończony grillowaniem.
Wystąpi zespół harcerski, druhny i druhowie poprowadzą liczne zabawy oraz konkursy z nagrodami - zapowiada Monika Kubat, komendant Hufca ZHP Tuszyn.
(KUP)
Z okazji Dnia Dziecka
Zbawa na ranczo...
Z okazji Dnia Dziecka na ranczo w Woli Kozubowej przyjechały dzieci z całej gminy. Imprezę zorganizował specjalnie dla nich Miejsko-Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej w Tuszynie.
Wspaniale bawiły się dzieci niepełnosprawne, dzieci z rodzin niepełnych, wielodzietnych, ubogich. Nie zabrakło atrakcji. Były występy zespołu muzycznego, grillowanie, słodycze, zabawa na świeżym powietrzu. Ale chyba najbardziej podobały się maluchom przejażdżki bryczką.
Ranczo w Dolinie z filmowymi akcesoriami
Zielona szkoła w tramwaju z „Pianisty”
Wprost z planu filmowego, do gospodarstwa agroturystycznego „Ranczo w Dolinie” W Woli Kozubowej (gm. Tuszyn), trafił konny tramwaj. Oryginalny pojazd zagrał w najnowszym filmie Romana Polańskiego „Pianista”.
- Wypożyczyliśmy starą platformę konną, której dla potrzeb filmu dobudowano kabinę dla trzydziestu dwóch pasażerów - opowiada Krzysztof Snycerz, właściciel pojazdu. -Jest to dokładna replika tramwaju konnego, kursującego po getcie między Nowolipiem i Stawkami. Tramwaj nie poruszał się po szynach, lecz po zwykłych drogach. Stolarze zrekonstruowali go na podstawie starych fotografii i opisów.
Szefowie Wytwórni Filmów Fabularnych w Warszawie, którzy wiedzieli że Snycerzowie prowadzą w Woli Kazubowej „zielone szkoły” kolonie jeździeckie, ofiarowali tramwaj dla ich Rancza. Przez pięć lat pojazd jest formalnie własnością wytwórni i musi być bezpłatnie udostępniany na potrzeby filmu.
Z 20 koni hodowanych w Ranczu w Dolinie” kilka jest wypożyczanych na plan filmowy. Kobyła „Luna” zagrała w „Wiedźminie”, po inne wierzchowce zgłosili się producenci „Starej baśni” oraz realizatorzy sceny batalistycznej w „Napoleonie”, (KUP)
Jesień w siodle
Już prawie tysiąc koni rekreacyjnych przebywa w stajniach, głównie w gospodarstwach agroturystycznych oraz w klubach jeździeckich w trzech podłódzkich powiatach. Wierzchowca można kupić za 3-4 tysiące złotych.
Większość osób wybierających wypoczynek w naturze, woli zwierzę wypożyczać na godziny niż kupować na własność i utrzymać w „końskim” hoteliku przy klubach jeździeckich. Godzina jazdy kosztuje od 20 do 25 zł.
Aby umożliwić jazdę po zmierzchu, klub „Eden” w Rogowie udostępnia krytą ujeżdżalnię w godz. 15-21.
- Chciałem wzbogacić ofertę wypoczynku w słynnym letnisku, Wiśniowej Górze - mówi Paweł Domagała, trener z 20-letnim doświadczeniem, właściciel 10 koni rekreacyjnych. - Zależy mi przede wszystkim na osobach, które nigdy nie dosiadały konia. Mam przygotowany program nauki od 15-minutowych lekcji na lonży (koń chodzi na uwięzi po okręgu) po przejażdżki po lesie.
Wkrótce uruchomię klub, bo to umożliwi starty moich wychowanków w konkursach jeździeckich w tych konkurencjach, w których organizator wymaga licencji zarówno od jeźdźca, jak i od konia - zapowiada Domagała. -17 listopada organizuję Hubertusa, bezkrwawy bieg za lisią kitą, w którym nie wystartuje żaden myśliwy. Jedyne strzały, jakie będzie słychać, to korków od szampana przy ognisku.
W gospodarstwie agroturystycz¬nym „Ranczo w Dolinie” w Woli Kazubowej (gmina Tuszyn) świętego Hubertusa będą obchodzić 10 listopada w południe. Gospodarze Elżbieta i Krzysztof Snycerzowie organizują „zielone szkoły”. Przyciągają gości przejażdżkami konnymi pojazdami, które zagrały m.in. w .Pianiście” Romana Polańskiego.
Jazdę wierzchem i przejażdżki bryczkami proponuje kilkanaście gospodarstw agroturystycznych w powiecie zgierskim, m.in. Huberta Rosaka w Bronisławowie, Mattel Stanilewicza w Brzozowie i Dariusza Wójcickiego w Pustkowej Górze koło Grotnik.
(KUP)
Trzy razy kolędowanie
Trzykrotnie dali w tym roku koncert kolęd młodzi wokaliści i instrumentaliści z Miejskiego Ośrodka Kultury, Sportu i Turystyki w Tuszynie.
- 20 grudnia kolędowaliśmy w sali konferencyjnej Urzędu Miasta dla wszystkich mieszkańców Tuszyna i gminy. Natomiast w poniedziałek, 23 grudnia, zaśpiewaliśmy i zagraliśmy najpiękniejsze polskie kolędy pacjentom szpitala w Tuszynku i podopiecznym Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecz¬nej. podczas Wigilii zorganizowanej dla nich na „Ranczo w Dolinie” w Woli Kazubowej - poinformował nas Wojciech Skibiński, dyrektor MOKSiT;
(TM)
Konie piękne grzywy mają
I ogonem zamiatają.
Człowiek konia dosiąść się nie boi
Bo szybko go oswoi
Źrebaki małe są
I chętnie mleko matki ssą.
Gosia Niedziółka
Angelika Kołosińska
Grzegorz Wojtczyk
klasa Vb SP. 152
Stadnina koni
W Kozubowej Woli jest stadnina koni.
Czekolada, Pipi, Śnieżka - wiele koni tutaj mieszka.
Kiedy szybko galopujesz, to się wyśmienicie czujesz.
Personel tu jest bardzo miły, wszystkie dzieci go polubiły
I świetnie jeździć się nauczyły.
Są tu konie i źrebaki, nawet koziołek miły taki.
Bardzo miło się jeździło, ale szybko się skończyło.
Małgosia Neuman
Paulina Żuchowicz
klasa Vb SP. 152
W naszej stajni dużo koni jest
Więc śpiewamy wesoło
Ref. Konik, z drzewa koń na biegunach
Zwykła zabawka, mała huśtawka
A rozkołysze, rozbawi.
Konik, z drzewa koń na biegunach
Przyjaciel wiosny, uśmiech radosny,
Każdy powinien go mieć.
Iwona Ciarkowska
Asia Wójcik
KI. Va SP 152
W stajni koni wiele
Słychać w lesie ptasie trele.
Jazda konna się przydaje,
I tak szybko nie ustaje
Natasza i Pipi te małe koniki.
Piknik sobie zrobiliśmy
I dobrze się bawiliśmy.
Doiliśmy tutaj krowy
I bryczką pojechaliśmy w rowy.
Autokar czeka a czas ucieka.
Dziękujemy, jeszcze tutaj przyjedziemy!
Asia Maciejczyk
Sandra Dąbrowska
klasa Vb
Konie są super, konie są cool,
Jeździmy na koniach bo dość mamy kół.
Konie są ekstra, konie są git
I nikt nam nie powie, że konie to kit.
Bartek Olszewski
Piotrek Zęgota
KI. Vb SP.152
Słońce,swoboda,miłe dni ...
A ty nad mapą ślęczysz dziś.
W myślach, obierasz kierunek
Szykujesz już ekwipunek ...
Majorka ? Egipt ? Bałtyk ? góry ?
Robisz się coraz bardziej ponury
Bo na te wszystkie rarytasy
Potrzeba dziś olbrzymiej kasy
A ty jej nie masz !
Jest takie miejsce blisko Łodzi
Twoim zasobom ono nie szkodzi.
Pieniądze małe,atrakcji wiele
Znajdziecie tylko tu przyjaciele !
Rancho w dolinie !
Uwierz mi!
Tylko w tym miejscu
Spełnisz swe sny !
Świeże powietrze,zieleń,swoboda,
Polska gośćinność, konie i woda !
Uśmiech i szczęście od rana gości
Tak gospodarze witają gości
Którzy tu zjadą !
W podziękowaniu za wspaniały pobyt
uczniowie kl.V c z SP nr 159 w Łodzi
wraz z wychowawcą.
Wakacje w siodle, również z własnym wierzchowcem
NA KOŃ, AGROTURYŚCI!
Na Ranczo w Dolinie w Woli Kazubowej (gm. Tuszyn) wszystko już jest gotowe na powitanie lata. Jedyne w powiecie łódzkim wschodnim gospodarstwo agroturystyczne, prowadzone od 9 lat przez Elżbietę i Krzysztofa Snycerzów, przyjmie jeszcze tylko w drugiej połowie czerwca na „zielone przedszkole ” grupę dzieci z Łodzi i już rozpocznie wakacyjny sezon obozów i wczasów jeździeckich. Bo skoro ranczo, to oczywiście konie.
- Koni mamy w tej chwili piętnaście. Są sportowe, hanowerskie i wielkopolskie, są zimnokrwiste pociągowe, a także kucyki dla dzieci - wylicza Krzysztof Snycerz Ponieważ starszy syn gospodarzy, Rafał, kończy właśnie pedagogikę specjalną na UŁ i jest dyplomowanym instruktorem jeździectwa, a także hipoterapii, wypoczywając na Ranczo w Dolinie można uczyć się jazdy konnej, a także leczyć. Wakacyjni goście.
najczęściej rodziny z dziećmi, sgeżdżają co roku do Woli Kazu bo we j z Warszawy, Wrocławia, a także oczywiście Lodzi i okolic.
- Jesteśmy w stanie przyjąć do dwudziestu osób - informuje Elżbieta Snycerz. - Ponieważ mamy również pokoje z aneksami kuchennymi, kto chce, posiłki przyraądza sobie sam. Pozostali goście stołują się u mnie. Gotuję im to, co lubią, na zamówienie.
W tym roku do Woli Kazubowej można przyjechać na wczasy również z własnym
wierzchowcem. Gospodarze otworzyli bowiem hotel dla koni.
- Inną tegoroczną nowością jest zarejestrowane właśnie Stowarzyszenie „Ranczo w Dolinie” - mówi Rafał Snycerz.
- Celem jego działalności jest ratowanie wiekowych koni od rzeźni i zapewnieniu bezpiecznego schronienia, a także propagowanie jeździectwa i hipoterapii. Wszystkich, którzy chcieliby nam w tym pomóc, na przykład jako wolontariusze zapraszamy do Woli Kazubowej.
tekst i pot. (tm)
Można pogalopować po okolicach Tuszyna
Relaks na końskim grzbiecie
Jeździecki sezon już się rozpoczął. Na obdarzonych ułańską fantazją tuszynian, a także gości z całego regionu, konie pod wierzch czekają na „Ranczo w Dolinie” w Woli Kazubowej oraz
na tuszyńskim Młynku. Dla nowicjuszy są te najbardziej zrównoważone, idealne do rekreacji, a dla tych, którzy w siodle czują się już wystarczająco swobodnie, również sportowe, obdarzone gorętszym temperamentem.
- Mamy 15 koni pod wierzch, rasy hanowerskiej oraz szlachetnej półkrwi arabskiej lub angielskiej - mówi Rafał Sny-
cerz, syn gospodarzy „Ranczo w Dolinie”, instruktor jazdy konnej i hipoterapii.
- Lekcje jazdy mogą u nas pobierać zarówno dzieci, jak i dorośli, opłata za pół godziny wynosi w tym sezonie 30 zł. Zaawansowanych godzina przejażdżki wierzchem kosztuje 25 zł.
Ponieważ gospodarstwo agroturystyczne w Woli Kazubowej oferuje noclegi i wyżywienie, można wybrać się tutaj na wczasy w siodle. Nawet z własnym rumakiem, gdyż państwo Snycerzowie prowadzą też hotel dla koni.
- Teraz, w maju i czerwcu, gościmy jednodniowe wycieczki z łódzkich przedszkoli i szkół, a także kilkudniowe „zielone przedszkola" - mówi pan Rafał. - Na wakacje mamy już zaplanowane obozy jeździeckie dla dzieci i młodzieży, na razie dwa turnusy. We wrześniu zorganizujemy na ranczo po raz pierwszy zawody jeździeckie w skokach przez przeszkody. A dla tych, którzy latem tak rozsmakują się u nas w relaksie w siodle, że będą chcieli pojeździć również zimą, właśnie budujemy krytą ujeżdżalnię.
Wierzchowcami do przejażdżek po okolicach miasta dysponiue również Ośrodek Sportowo-Rekreacyjny Młynek w Tuszynie.
- Godzina spędzona w siodle kosztuje w tym sezonie 25 zł - informuje Zdzisław Białowąs, szef ośrodka. - Zapraszamy osoby, które już radzą sobie z końmi, ponieważ nauki jazdy nie prowadzimy.
TEKST I FOT. (TM)
Konno po dolinach
Swoistą specjalnością gospodarstw agroturystycznych okolic Łodzi stały się konie. Region nie obfituje w plaże i góry, a czymś trzeba gości zachęcić. Konie zaś to kontakt z naturą, a często także terapia.
Ranczo na 24 hektarach
W malowniczej wsi Wola Kazubowa pod Tuszynem od 10 lat mieści się gospodarstwo agroturystyczne „Ranczo w Dolinie”. Na 24 ha hodowanych jest 16 koni, a psy z kotami żyją po przyjacielsku. Goście często dziwią się, gdy widzą kota leżącego na grzbiecie psa rasy wodołaz. W gospodarstwie jest też koza i trzy byczki rasy jersey.
- Tu wszystkie zwierzęta żyją z sobą w symbiozie, z dala od zgiełku i hałasu miasta, w czystym środowisku - zachwala gospodarstwo Elżbieta Snycerz. Gospodarstwo położone 25 km od Lodzi i 6 km od Tuszyna ma również hotel dla koni. Miesięczny pobyt zwierzęcia kosztuje 500 zł.
Jazda konna przez 30 minut to wydatek 20 zł. Godzina galopu - 30 zł. Nocleg w gospodarstwie kosztuje 25 złotych za dobę. Przy dłuższym pobycie i częstym korzystaniu z przejażdżek udzielane są rabaty. W ofercie jest nauka jazdy konnej.
Goście gospodarstwa agroturystycznego mogą również korzystać z basenu, placu zabaw dla dzieci, grilla i kuchni polowej. Mają także okazję do przejażdżek bryczką po okolicy albo rowerami. „Ranczo w Dolinie” znajduje się w odległości 400 metrów od urokliwych lasów tuszyńskich. Do rzeki jest zaledwie 300 metrów.
„Ranczo” to idealne miejsce do połączenia odpoczynku z ważnymi uroczystościami. Na miejscu jest sala bankietowa z zapleczem gastronomicznym. Dla nowożeńców przygotowane są specjalne atrakcje, między innymi przejazd młodych w miejsce zaślubin karetą lub powozem. Organizowane są również dyskoteki i zabawy taneczne.
Gospodarstwo dysponuje pięcioma pokojami gościnnymi - dwu-, cztero-, pięcio- i ośmioosobowymi. Gospodarze zapewniają całodzienne wyżywienie oraz swobodny dostęp do kuchni. Gospodyni zapewnia, że bardzo dobrze gotuje, zwłaszcza potrawy regionalne. Gospodarstwo co roku bierze udział w Ogólnopolskim Konkursie Gospodarstw Agroturystycznych „Zielone Lato”. Ma w dorobku wiele nagród i wyróżnień.
Ranczo w Dolinie to również nazwa stowarzyszenia, które zapewnia rehabilitację zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Szczególny nacisk położony jest na pomoc dzieciom z porażeniem mózgowym i autyzmem poprzez hipoterapię.
Koniarze, grzybiarze, wędkarze
„Dolina koni” to ośrodek położony wśród pięknego zacisznego lasu, wokół którego rozciągają się piękne widoki. W gospodarstwie agroturystycznym Wiktora Śpionka jest 16 miejsc noclegowych w dwu-lub trzyosobowych przestronnych pokojach o wysokim standardzie, z łazienkami. Noclegi, znakomite posiłki, przejażdżki bryczką, jazda konna (na pa-doku i w terenie), lekcje, biwaki i ogniska - to największe atuty urlopu w Dłutówku. Cena za nocleg to 40 złotych. Z całodobowym wyżywieniem - 80 złotych. Dzieci do lat pięciu mają nocleg gratis. W przygotowaniu posiłków pomaga gospodarzowi mama, której zdolności kulinarne są znane w całej okolicy.
Wkrótce w pobliżu „Doliny koni” oczyszczony i zarybiony zostanie ogromny zbiornik wodny o powierzchni 28 ha - Torfianka. Będzie to gratka dla wędkarzy. Grzybiarze już mają raj, bo okolice Dłutówka słyną z wysypu szlachetnych grzybów.
W dalsze okolice można wybrać się konno. W stajni „Doliny Koni” są cztery rumaki pod siodło. Można wybrać się
też na przejażdżki rowerowe. Jednoślady użyczane są gościom za darmo. Wieczorami organizowane są biesiady przy ogniu, a gdy pogoda nie dopisuje, można skorzystać z przestronnej sali bankietowej, gdzie organizowane są przyjęcia okolicznościowe.
Do kąpieliska nad stawek jest zaledwie 200 metrów, las zaczyna się tuż za gospodarstwem, do najbliższego sklepu jest 1,5 km. Ośrodek wypoczynkowy znajduje się w odległości 30 km od Łodzi, 17 km od Pabianic i 2 km od Dłutowa. Atutem jest łatwy dojazd do ośrodka.
Gospodarstwo Wiktora Śpionka zostało docenione przez Wojewódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Bratoszewicach. W konkursie na najlepsze gospodarstwo agroturystyczne województwa łódzkiego „Dolina koni" zajęła w ubiegłym roku trzecie miejsce. Tegoroczny konkurs dopiero został rozpisany.
- Blisko lasu, gdzie miłośnicy koni mogą dosiąść wierzchowca, wędkarze spędzić dzień na łowieniu ryb, a grzybiarze na spacerach po lesie, to doskonałe miejsce do aktywnego wypoczynku - zapewnia Wiktor Śpionek, którego często można spotkać w charakterystycznym kowbojskim kapeluszu, prowadzący gospodarstwo agroturystyczne od 2000 roku.
- Cisza i spokój okolicy pozwalają każdemu oderwać się od codziennych zmartwień. Zawsze marzyłem o domu pod lasem i koniach. Marzenie się spełniło, a w dodatku mogę swoją pasją zarazić gości, którzy mnie odwiedzają.
W gospodarstwie „Dolina koni” spędzają urlopy nie tylko wczasowicze z województwa łódzkiego, ale często goszczą tam warszawiacy, wrocławianie, a nawet Francuzi.
Maltretowane konie zabrano z piekła
Pogotowie i Straż dla Zwierząt zabrała wczoraj z Prądzewa wszystkie araby
Inspektorzy Pogotowia i Straży dla Zwierząt z Trzcianki wkroczyli wczoraj do stajni w Prądzewie pod Łęczycą w asyście policji. Zabrali z niej konie arabskie, zaniedbane przez właściciela. Mężczyzna, były radny wojewódzki, twierdził, że zwierzętom nie dzieje się krzywda.
- Od wtorku formalnie konie w Prądzewie są pod naszą opieką - mówi Krystyna Kukawska, inspektor Pogotowia i Straży dla Zwierząt z Trzcianki. - Mieliśmy zajmować się zwierzętami na miejscu. Niestety, w środę zostałam wyproszona ze stajni przez pełnomocniczkę właściciela stadniny. Zabroniono nam dostępu do koni, dlatego podjęliśmy decyzję o natychmiastowej ewakuacji wszystkich 41 arabów, które przebywały dotychczas w Prądzewie.
Konie wyprowadzano z boksów do specjalnych pojazdów. Załadunek wierzchowców na samochody był bardzo trudny. - Są to zwierzęta półdzikie, boją się człowieka - mówi Krystyna Kukawska. - Niektóre konie udało nam się wprowadzić do samochodów dopiero po podaniu im leków uspokajających.
Jedenastu źrebakom musieliśmy zrobić zastrzyki, używając specjalnej broni - dodaje.
Zwierzęta przetransportowano do osób, które zadeklarowały zapewnienie im schronienia.
- Końmi zaopiekuje się w sumie ośmiu weterynarzy - mówi Grzegorz Bielawski, prezes Pogotowia i Straży dla Zwierząt z Trzcianki.
- Araby muszą zostać odwszawione i odrobaczone. Sprowadzimy kowali, zostaną również wykonane badania USG i RTG - dodaje.
Właściciel stadniny, który wczoraj przyjechał do Prądzewa, wciąż bagatelizuje sprawę.
Zarzuty stawiane przez tych rzekomych obrońców zwierząt są bezpodstawne - mówi. - Nie wyraziłem zgody na ich wejście na teren stadniny. Ich interwencja jest niezgodna z prawem i złożę zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa w tej sprawie - zapowiada.
Przypomnijmy, że kilka dni temu Pogotowie i Straż dla Zwierząt z Trzcianki zostało zaalarmowane o tym, że konie w Prądzewie są niedożywione i trzymane w skandalicznych warunkach. Inspektorzy pojechali to sprawdzić. Na miejscu okazało się, że w stajni żyje 55 arabów. Stan utrzymania zwierząt był porażający. W boksach zalegała półmetrowa warstwa odchodów, brakowało ściółki. Konie były brudne i wychudzone. Na łbach niektórych zwierząt były ropiejące rany. Kilku źrebakom od dawna nie zmieniano kantarów - parciane paski wrosły w skórę ich głów. Zwierzęta nieprawdopodobnie cierpiały. Klacze miały zaniedbaną sierść, połamane i przerośnięte kopyta.
Po kilkugodzinnej kontroli inspektorzy zabrali ze stadniny 10 koni. Wczoraj skończył się dramat reszty zwierząt. Niewykluczone, że wkrótce właścicielowi stajni zostanie przedstawiony zarzut znęcania się nad zwierzętami.
Zmagania jeźdźców i koni w Woli Kazubowej
Na ranczo skakali przez przeszkody
Na Ranczo w Dolinie, czyli w wyspecjalizowanym w jeździectwie i hipoterapii gospodarstwie agroturystycznym Elżbiety i Krzysztofa Snycerzów w Woli Kazubowej (gm. Tuszyn), po raz pierwszy rozegrano zawody jeździeckie.
W czterech konkursach skoków przez przeszkody, o wzrastającym stopniu trudności, wzięło udział ponad 30 zawodników, reprezentujących kluby jeździeckie z całego województwa łódzkiego. Wśród triumfatorów znaleźli się Paweł Strzechowski z Edenu Rogów i Rafał Snycerz, dorosły syn właścicieli Ranczo w Dolinie. Warto podkreślić, że startowały aż 23 panie.
- Ponieważ pierwsze zawody okazały się naprawdę udane, między innymi dlatego, że dzięki sponsorom mieliśmy dla zwycięzców atrakcyjne nagrody w postaci ekwipunku jeździeckiego, w przyszłym roku zorganizujemy następne - zapowiada Krzysztof Snycerz.
- A na razie zgodnie z wieloletnią już tradycją zapraszamy do Woli Kazubowej pod koniec października na zamykającego letni sezon jeździecki „Hubertusa”.
(TM)
Z koszmarnej stajni w Prądzewie trafiły na ranczo do Woli Kazubowej i...
WRACAJA DO ŻYCIA
Trzynaście sposrod ponad pięćdziesięciu koni uwolnionych przez Pogotowie i Straż dla Zwierząt oraz policję ze stajni w Prądzewie pod Łęczycą znalazło azyl w gospodarstwie agroturystycznym Ranczo w Dolinie w Woli Kazubowej (gm. Tuszyn). Pod troskliwą opieką i w doskonałych warunkach stopniowo odzyskują tutaj kondycję fizyczną i zapominają o przeżytym koszmarze.
- W przetransportowaniu na ranczo dwu dorosłych ogierów i jedenastu źrebaków czystej krwi arabskiej pomagali mi synowie, Rafał i Robert - opowiada Krzysztof Snycerz, właściciel gospodarstwa - Konie były zdziczałe i zagłodzone. Jeden miał pękniętą przegrodę nosową, dwa poranione nogi, trzy rany po powrastanych kantarach, których w Prądzewie nigdy im nie zdejmowano.
Nie wypuszczano ich też na powietrze, tylko więziono w stajni, gdzie nikt miesiącami nie sprzątał. Z powodu długotrwałego przebywania w ciemności wszystkie częściowo oślepły. Na szczęście utrata wzroku nie jest nieodwracalna.
Przypomnijmy, że łódzkiemu biznesmenowi, który jest właścicielem podłęczyckiej hodowli arabów, prokuratura rejonowa w Łęczycy postawiła zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem, za
co grozi mu do dwóch lat pozbawienia wolności. Prawnym opiekunem odebranych mu koni jest w tej chwili Pogotowie i Straż dla Zwierząt w Trzciance, a o tym, czy i komu zwierzęta zostaną przekazane do adopcji, zdecyduje sąd.
- Do nas trafiła trzy tygodnie temu największa grupa koni - mówi Krzysztof Snycerz. - Dziesięć najbardziej poszkodowanych jest w Trzciance, pozostałe przygarnęli inni hodowcy z regionu łódzkiego.
W Woli Kazubowej konie codziennie odwiedza lekarz weterynarii, a także kowal, który stopniowo czyści ich zaniedbane kopyta. Te zabiegi finansuje Pogotowie i Straż dla Zwierząt. Pielęgnację i wyżywienie zapewnia im Ranczo w Dolinie.
- To spory wysiłek dla naszego gospodarstwa - podkreśla pan Krzysztof. - Gdyby ktoś zechciał wesprzeć nas karmą lub pieniędzmi na jej zakup, będziemy ogromnie wdzięczni.
Konie uratowane z Prądzewa miały do 30 procent niedowagi. Aby osiągnęły normę, która dla dorosłego araba zaczyna się na poziomie 400 kg, traeba im zapewnić jeszcze co najmniej trzy do czterech miesięcy intensywnego karmienia.
- Niestety, od doznanych urazów psychicznych uwolnią się, jak dobrze pójdzie, nie wcześniej niż po roku życia w przyjaznych warunkach - zauważa Rafał Snycerz, instruktor nauki jazdy konnej i hipoterapeuta.
TEKST I FOT. (TM)